Co ostatnie wydarzenia wokół wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej mówią o kondycji Unii Europejskiej oraz o pozycji Polski w UE? Jak może kształtować się przyszłość wspólnoty europejskiej w najbliższej przyszłości? Rozmawiamy na ten temat z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim. Co wybory przewodniczącego Rady Europejskiej mówią o pozycji Polski w UE? Jedni twierdzą, że wynik 27:1 na korzyść Donalda Tuska to kompromitacja i porażka dla naszego kraju, inni mówią, że jest to sukces, bo pokazaliśmy, że nie ulegamy unijnemu dyktatowi. Jaka jest prawda? Przemysław Żurawski vel Grajewski: Myślę, że nasza pozycja się nie zmieniła, tylko została uwidoczniona. Nie chodzi przecież o to, aby mieć jakieś fałszywe wyobrażenie o naszej pozycji, gdy tym czasem nie Polska nie miałaby wpływu na to, kto będzie jej kandydatem. Mamy wynik 27:1, ale przecież o wiele gorszy byłby wynik 27:0, bo wskazywałby on, że Polska milczy w sprawie swojego kandydata na szefa Rady Europejskiej, a decyzję w tej sprawie powierza innym podmiotom. To byłby sygnał, że Polska ma tak słabą pozycję, że nie jest w stanie nic zrobić. Rozwiązanie, jakie przyjął nasz rząd w tej kwestii, było więc jedynym możliwym? Moim zdaniem nie było innego wyjścia. Żadne szanujące się państwo nie może pozwolić na to, aby ktokolwiek inny, niż rząd tego państwa określał, kto jest jego kandydatem na ważne unijne stanowisko. Jest to co prawda niepisana zasada, niezawarta w traktatach, ale dotąd w UE była przestrzegana. Czy fakt pominięcia tej zasady nie jest niepokojącym sygnałem? Myślę, że jest to sytuacja niekorzystna dla samej Unii, bo żadne z państw nie życzy sobie wytworzenia tego typu obyczaju politycznego. Co decydowało o takim, a nie innym przebiegu tych wyborów? Ważny był tu kalendarz wyborczy w wiodących mocarstwach unijnych i zbliżające się wybory w Niemczech. Ewentualne odsunięcie Tuska od stanowiska w Radzie Europejskiej otwierałoby możliwość gry europejskich ugrupowań socjalistycznych o tę funkcję, a to z kolei byłoby niekorzystne dla Angeli Merkel w kontekście jej rywalizacji wyborczej z Martinem Schulzem, którego ugrupowanie idzie w górę w sondażach. Inne rozwiązanie byłoby Merkel nie na rękę, a pozostałe państwa Unii nie były zainteresowane debatą wokół stanowiska szefa RE, które w istocie nie ma wielkiej wagi. Pozostałym państwom UE nie opłacało się więc zbyt usilnie przeciwstawiać się Niemcom? Koszty ewentualnego starcia z Niemcami uznano w innych krajach za zbyt wysokie. Poza tym warto tu wziąć pod uwagę zdarzenie, które miało miejsce niedługo przed wyborami przewodniczącego Rady Europejskiej, mianowicie Komisja Europejska wycofała swój sprzeciw wobec finansowania ze środków publicznych węgierskiej elektrowni jądrowej. Możemy domniemywać, że była to „opłata” za zmianę stanowiska Węgier. Jakie skutki te wydarzenia mogą przynieść dla naszego kraju i jego pozycji w Unii Europejskiej? Trzeba jeszcze raz podkreślić, że alternatywą dla tego, co się stało, była zupełna kapitulacja i pokazanie, że Polska w ogóle nie interesuje się tym, kto jest jej kandydatem. Myślę też, że całą tę sytuację należy odpersonalizować. Wyobraźmy sobie bowiem, że we Francji w najbliższych wyborach zwycięża Marine Le Pen, w wyniku nowego europejskiego rozdania ustalony zostaje podział na europejskich socjalistów i tzw. radykałów, a jako kandydat z Polski na jakieś ważne stanowisko zostaje wskazany Janusz Korwin-Mikke. Wtedy można by spytać różnych państw, również obecnej polskiej opozycji, jak by im się taki pomysł podobał. Tworzenie podobnego rodzaju precedensów jest niebezpieczne, bo podważa suwerenność państw narodowych, a tym samym mandat demokratyczny. Czy zamieszanie wokół wyboru szefa RE może doprowadzić do zmian w przepisach unijnych dotyczących zasad tego rodzaju wyborów? Wydawałoby się, że sprawa jest zamknięta, jednak będzie ona mieć swój dalszy ciąg. Pewnym elementem dalszej gry i rezultatem całej tej sytuacji jest złożenie publicznej deklaracji, że wobec braku przejrzystości procedur dotyczących wyboru szefa Rady Europejskiej Unia będzie musiała to doprecyzować. Będziemy oczekiwali przyjęcia jakiś konkretnych reguł i byłbym zdziwiony, gdyby państwa członkowskie zgodziły się na zasadę, według której mogliby występować kandydaci niepopierani przez rząd ich kraju. Polskie tezy co do wad tych procedur powinny więc zostać potwierdzone. Czy jest coś jeszcze, co przemawia za słusznością strategii obranej przez polski rząd w sprawie reelekcji Donalda Tuska? Chciałbym też zwrócić uwagę na kolejną, fundamentalną sprawę. Warto pamiętać, że parę tygodni przed głosowaniem w sprawie Tuska wysłał on do szefów rządów i przywódców unijnych list, w którym w jednym szeregu przedstawiał Rosję, Chiny, ISIS i USA jako zagrożenia dla Unii Europejskiej. Tworzy to paradoks, bo Polska nie może jednocześnie popierać takiego stanowiska i zarazem budować NATO razem ze Stanami Zjednoczonymi, wzmacniać wschodniej flanki NATO i prosić o przysłanie wojsk amerykańskich do Polski. Jak można popierać człowieka, który deklaruje, że Stany Zjednoczone są niczym Rosja i Państwo Islamskie? Takie deklaracje muszą być dezawuowane, a tym samym nie wystarczy tylko powiedzieć, że nam się nie podobają, a potem i tak zagłosować na osobę wygłaszającą takie tezy. Ewentualne poparcie Tuska mogłoby więc mieć niekorzystny wydźwięk? Bez sprzeciwu Polski reelekcja Tuska funkcjonowałaby jako coś, co Polsce ofiarowano i z czego powinna się cieszyć, a w związku z tym idąc tym tokiem rozumowania, powinna wykazywać gotowość do ustępstw w innych wymiarach, bo przecież dostała przewodniczącego RE. Ta sytuacja nie zaistnieje, a bilansując straty i zyski minionych wyborów, trzeba brać pod uwagę to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby polski rząd przyjął odmienne stanowisko. Podobne konsekwencje alternatywnego podejścia zostały uchylone, a moim zdaniem ich uchylenie stanowi zysk. Mówił Pan o potrzebie zreformowania przepisów i procedur unijnych. Ten sam problem podejmował Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla portalu Mówił tam również o potrzebie budowy Unii opartej na państwach narodowych i szanującej ich suwerenność. Czy realizacja tej idei jest możliwa? Myślę, że Unia Europejska albo pójdzie w kierunku zwiększenia znaczenia państw narodowych, albo się rozpadnie. Nie jest to kwestia przywiązania do jakiejś ideologii, tylko bardzo pragmatyczna kwestia wydolności całego systemu, na którym Unia się opiera. Ta wydolność zależy od uzyskiwania zdolności do zużywania zasobów wytwarzanych przez społeczeństwa. To musi się dokonywać z demokratycznym mandatem tych, którzy te zasoby zużywają. Innymi słowy Unia nie może przyjmować na siebie kolejnych zadań i ogłaszać kolejnych ambicji, których realizacja w państwach demokratycznych wymagałaby zignorowania woli wyborców. Czy można to wyjaśnić na jakimś przykładzie? Takim przykładem może być stabilizowanie finansów strefy euro. Nie zależy de facto ono od decyzji Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, a nawet Rady Unii Europejskiej, ale od decyzji wyborców niemieckich. Dlaczego? Bo to Niemcy są filarem finansowym całego tego systemu, a przedłużenie mandatu do rządzenia w Niemczech dla kanclerz Merkel, czy kogokolwiek innego nie zależy od żadnych wyborów europejskich, tylko od wyborów niemieckich. Podobnie np. obrona granic Unii nie zależy w istocie od samej UE, ale od decyzji państw położonych w określonych granicach. Unia powinna więc pamiętać, że jej fundamentem są państwa narodowe i ich obywatele? Trzeba pamiętać, że to nie jeden procent PKB, który jest w dyspozycji Unii, rozstrzyga o jej wydolności, ale zasoby państw narodowych. Te zasoby mogą być zużywane na realne cele strategiczne, ale tylko za zgodą elektoratów. A rzeczywiste wybory polityczne występują jedynie na poziomie narodowym. Przecież nawet wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się na tym poziomie i dopiero potem politycy łączą się w określone frakcje w PE. Żeby Unia mogła działać i osiągać cele, cele te muszą być akceptowane przez wyborców, a ci wyborcy muszą mieć realną zdolność do udzielenia rzeczywistego mandatu politycznego. Jakie drogi stoją więc dziś przed Unią? Unia Europejska może dalej próbować się integrować ponad narodami, co jest jednak złym rozwiązaniem. Z takim procesem mamy do czynienia od 2005 roku, kiedy to w referendach we Francji i Holandii odrzucono traktat konstytucyjny UE, a potem po drobnych kosmetycznych zmianach przeforsowano go już bez konsultacji społecznych i referendum. To da się robić, można podobnie działać np. w odniesieniu do Greków, teatralizując ich wybory parlamentarne. Jak to mówił jeden z niemieckich ministrów, niezależnie od wyniku wyborów Grecja ma wykonywać program naprawczy finansów ustalony w Brukseli. Wobec mniejszych państw takie postępowanie może działać przez jakiś czas, ale to nie może być permanentne. Pójście drogą większego szacunku dla suwerenności państw wydaje się więc nieuniknione? Możemy w tym miejscu odwołać się do historii i powstania Stanów Zjednoczonych. Jakie były ich początki? Powstały dlatego, że amerykańscy koloniści byli opodatkowywani na mocy decyzji ciał, w których nie byli reprezentowani, czyli parlamentu w Londynie, do którego nie wybierali swoich przedstawicieli. To wskazuje, że wyjęcie spod władzy parlamentów narodowych decyzji odnośnie do podatków, czy jakiegokolwiek innego zasobu wytwarzanego przez obywateli nie jest dobre. Ta droga na końcu prowadzi do buntu. Takie bunty mogą mieć miejsce w Europie? Rozważając ten problem, trzeba wskazać zaistniały już przypadek Brexitu. Przez wielu komentatorów został on skwitowany jako bunt populistyczny. Ale jeżeli w najstarszej europejskiej demokracji dochodzi do czegoś takiego, musi to mieć jakąś przyczynę. Takie płytkie analizy problemów, które doprowadziły do Brexitu są groźne w kontekście rozwiązywania podobnych kryzysów w przyszłości. Unia Europejska powinna położyć nacisk na poszanowanie suwerenności państw członkowskich, bo dalsze przekazywanie kolejnych obszarów decyzyjnych do centralnych instytucji UE nie wybieranych przez elektoraty państw członkowskich wiedzie do rewolucji. Gdy nie można zmienić rzeczywistości za pomocą kartki wyborczej, zaczyna się ją zmieniać na ulicy. Podsumowując, dla Unii istnieją tylko dwie drogi – albo poszanowanie suwerenności narodów, albo śmierć? Jeżeli nic się nie zmieni, będzie to podłoże do prowokowania kolejnych buntów, kolejnych „brexitów”, aż po rozpad Unii Europejskiej. Oczywiście istnieje scenariusz, według którego stworzy się dyrektoriat, który zaprowadzi polityczną i gospodarczą potęgę i przez pewien czas będzie panował, ale jak powiedział amerykański prezydent Lincoln: „Można oszukiwać niektórych ludzi przez pewien czas, ale nie można oszukiwać wszystkich przez cały czas”. Takiej polityki jak obecnie Unia nie może prowadzić w nieskończoność, bo zakończy się to katastrofą, a na tym przecież nam nie zależy. A co by się stało, gdyby katastrofa jednak nastała, a Unia się rozpadła? Alternatywą dla Unii jest system zbliżony do Kongresu Wiedeńskiego. Zresztą plany Unii wielu prędkości, o których słyszymy, to de facto plany grożące wytworzeniem jakiegoś rdzenia decyzyjnego, pewnego rodzaju koncertu mocarstw starej Unii skoncentrowanej pod hasłami „antytrumpizmu” ze Stanami Zjednoczonymi, a tym samym dogadującej się z Rosją ponad głowami Europy Środkowej. To byłaby realizacja scenariusza putinowskiego – rdzeń, który pouczałby nasz region, aby siedział cicho, byłby skonfliktowany z USA i otwarty na współpracę z Rosją. Ten czarny scenariusz niestety nie jest wykluczony. Źródło:
Linkin Park Berliinissä vuonna 2010. Linkin Park on yhdysvaltalainen vaihtoehtorockia soittava yhtye Agoura Hillsistä, Kaliforniasta . Vuonna 1996 perustetun yhtyeen albumeja on myyty vuodesta 1996 lähtien maailmanlaajuisesti 70 miljoonaa kappaletta [1] ja Suomessa lähes 160 000 kappaletta. [2] Yhtye on voittanut kaksi Grammy-palkintoa. 13 sierpnia 2014, 14:15 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Warner Music Poland / BillBoyd Linkin Park znów gra względnie ciężko, znów nad elektroniką dominują gitarowe riffy. Efekt może nie jest powalający, ale to i tak wystarczyło na najlepszą od lat płytę Kalifornijczyków. "The Hunting Party" bywa, co prawda, nieznośne. Zbyt często Linkin Park kłania się spragnionym stadionowych hitów nastolatkom, jednak parę numerów udało się ponadprzeciętnie. Punkowy,wściekły "War", wpadający w ucho "Guilty All the Same" z gościnnym udziałem rapera Rakima czy otwierający album "Keys to the Kingdom" dowodzą, że Chester Bennington i spółka wciąż mają w sobie pasję grania. No i do tego znakomici goście: Page Hamilton z legendarnej nowojorskiej formacji Helmet, Tom Morello oraz Daron Malakian z System of a Down. Już oni gwarantują wysoki poziom krążka, pozwalający wybaczyć parę wtórnych i miałkich kompozycji w stylu "Until It's Gone". LINKIN PARK | The Hunting Party | Warner Music Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej 7 views, 0 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Muzyka Która Ryje Banie Zbyt Mocno: Za nami 20 rocznica premiery drugiego albumu długogrającego Linkin Park pt. "Meteora"! Premier Włoch Mario Monti – jeden z głównych graczy na unijnej szachownicy – ogłosił, że przyszłość widzi czarno: w najnowszym wydaniu tygodnika „Der Spiegel” Monti ostrzega, że Unii Europejskiej grozi rozpad. Monti widzi „sygnały psychologicznego rozkładu Europy” i przestrzega, że jeśli euro stanie się czynnikiem destabilizującym, zagrożone będą „fundamenty projektu europejskiego”. Czas i miejsce publikacji sugerują, że adresatem tych słów jest „La Merkel” i jej „merkelizacja” (nowy czasownik, pojawił się we Włoszech) strategii antykryzysowej – w końcu w ostatnich tygodniach Monti sam ustawił się w roli głównego, obok prezydenta Francji, europejskiego adwersarza niemieckiej pani kanclerz. Ale jeśli Monti chciał, by jego słowa zabrzmiały jak uderzenie pięścią w stół, to spóźnił się o wiele miesięcy. Oznaki psychologicznego rozkładu wspólnoty widać w Europie od dawna. Dziś należałoby już mówić o sygnałach rozkładu politycznego. Albo, ostrożniej, o sygnałach, że drogi europejskich polityków coraz bardziej się rozchodzą, a ludzie, w których rękach leży przyszłość Unii, mają coraz... Guilty All the Same (feat. Rakim) Rebellion (feat. Daron Malakian) All For Nothing (feat. Page Hamilton) ABRAHAM LINCOLN: VAMPIRE HUNTER feat. POWERLESS (Trailer) - Linkin Park. Darker Than Blood (feat. Linkin Park w końcu zabiera głos w swojej sprawie. Do tej pory taktownie skupiał się na żałobie po Chesterze Benningtonie, a więc swoim głównym wokaliście, który w czerwcu bieżącego roku odebrał sobie życie. Do tej pory jego członkowie albo milczeli, albo wyrażali swój ból po stracie kolegi. Wszyscy członkowie zespołu wzięli też udział w kameralnym pogrzebie chcą dać fanom możliwość wspólnego pożegnania. Zespół wydał oświadczenie, w którym dziękuje swoim wielbicielom za otrzymane ciepło i wsparcie. Zapowiada też, że wkrótce w Los Angeles zorganizowana będzie przez zespół impreza na cześć wokalisty. Konkretna data oraz szczegóły nie są oświadczeniu dodaje jednak coś jeszcze. Linkin Park wspomina o „leczeniu ran i budowaniu przyszłości zespołu”. Jakakolwiek by ta przyszłość nie była, to w ogóle istnieje. A to oznacza, że Linkin Park zamierza dalej grać i tworzyć. Czy to dobry pomysł? „To nie to samo” jest marnym argumentem. Mam jednak inny. Bardzo lubię Linkin Park i nie uważam, że z tego „się wyrasta”. Może nie znajdują się oni w TOP10 moich ulubionych zespołów gitarowych, chętnie jednak wracam do ich albumów i piosenek. Zespół ma bowiem dwa atuty: pierwszym jest świetny zmysł kompozycyjny Mike’a Shinody i fajne brzmienie, jakie tworzy dla reszty zespołu. Drugim jest bardzo ciekawy duet wokalny, który Shinoda tworzył z Benningtonem. Niestety, to w zasadzie całej sympatii dla Linkin Park, zespół ten właśnie stracił znaczną część tego, co czyni go interesującym. Reszta grupy grać na swoich instrumentach… no umie. Wątpliwym jest jednak, czy ktokolwiek zauważyłby poza fanami zmianę perkusisty, didżeja czy basisty. Jeżeli mają wielki talent, to bardzo starannie i skrzętnie go jednej strony były już zmartwychwstania, które się udały. Alice in Chains są nadal świetni, mimo śmierci, kluczowego dla ich brzmienia, wokalisty. Z drugiej jednak strony mamy chociażby Queen, który nie zrobił w zasadzie nic interesującego po śmierci swojego frontmana. Zachowam jednak optymizm i dam kredyt zaufania nowemu Linkin Park. Skoro do tej pory zespół tworzył w większości całkiem udane albumy, to zdecydowanie im się to należy. Kto wie, może obecność nowego wokalisty popchnie ten zespół ku lepszemu? Chciałbym, żeby tak się stało, ale wiem, że Benningtona będzie bardzo trudno zastąpić.(Ohh..) Jadę z głową pełną krwawych ciał A to, co powiedziałem nadal tkwi w mojej głowie Bo wprowadzeni w błąd myślą o rzeczach, które byś zrobił, gdybyś nigdy nie miał już tu wrócić Ale to czołowy atak Więc nigdy nie będziesz mógł od niego uciec Być uwięzionym tu z tobą Czegoś takiego nigdy bym nie chciał zrobić Ale przeglądając wszystko, musisz zauważyć Że znów chcę pisać Wyrzucić to z siebie W środku dnia, w marzeniach Gdzie widać wszystkie moje myśli Zgubiłem się pomiędzy nimi Zdając sobie sprawę z tego, że Nie jest tak, jak mi się wydawało Wyłącznie morderstwa zabójcy z głową pełną lamentów [Refren] Chciałbym żyć w innym miejscu Gdzie nikt nie mógłby powiedzieć, że żyję dla nich (To zaczyna nic dla mnie nie znaczyć) Chce być pełen energii, nie pełen wrogości W miejscu dla mojej głowy Załamiemy się, gdy to wszystko się rozpadnie Wiedząc i bez względu jak nisko Mając nadzieje, że się nie dowiesz,zaczynam odczuwać bolesny ucisk Oglądając to, co zrobiłeś I w konsekwentnie Muszę uciekać, po prostu się schować Stać się anonimowy Nie chcesz mi tego powiedzieć Tylko ciągniesz mnie na dno Zagubiony w rozpętanym naokoło chaosie Śpiewam ponownie dla siebie, dla głowy pełnej paniki W nadziei, że pewnego dnia tego pożałujesz Wszystko stało się w złym miejscu, w złym czasie Podsycając moje przerażenie, i tak już na granicy Śpiewam ponownie dla siebie, dla głowy pełnej paniki W nadziei, że pewnego dnia tego pożałujesz Wszystko stało się w złym miejscu, w złym czasie Podsycając moje przerażenie [Refren] Chciałbym żyć w innym miejscu Gdzie nikt nie mógłby powiedzieć, że żyję dla nich (To zaczyna nic dla mnie nie znaczyć) Chce być pełen energii, nie pełen wrogości W miejscu dla mojej głowy [Bridge] Starasz się w pochłonąć to, co we mnie najlepsze Odejdź Śpiewam ponownie dla siebie, dla głowy pełnej paniki W nadziei, że pewnego dnia tego pożałujesz Wszystko stało się w złym miejscu, w złym czasie Podsycając moje przerażenie (Ahhh!) Wyślij Niestety coś poszło nie tak, spróbuj później. Treść poprawki musi być wypełniona. Dziękujemy za wysłanie poprawki.
CbEH.